Wywiad z Panią Bernadettą Kucia – artystka z Gminy Chełmiec
MENU
Wywiady
Pani Bernadetta to kobieta bardzo mocno zaanga¿owana w ró¿nego rodzaju inicjatywy spo³eczne zwi¹zane z szerzeniem tradycji, kultury i wyrobów rêkodzielniczych regionu. Ponad to od kilku lat jest na Szlaku Tradycyjnego Rzemios³a Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jest swoist¹ kopalni¹ pomys³ów i realizatork¹ wielu dziedzin sztuki.
1) Kiedy zaczęła się Pani przygoda z wytwórstwem rękodzieła
Moja przygoda z rękodziełem zaczęła się, gdy zostałam zwolniona z pracy (2010 r.), była redukcja etatów. Z nadmiaru wolnego czasu szukałam zajęć, wtedy właśnie zaczęłam chodzić na spotkania do KGW, koleżanka zaproponowała, że będzie mnie uczyć wykonywania różności z wikliny papierowej. Jakoś tak powoli, krok po kroku, trochę inspirując się Internetem, zaczęłam robić z wikliny papierowej choinki, wianki, koszyczki, miski i wiele innych rzeczy. Potem poszłam o krok dalej, zaczęłam robić kwiaty z rajstop i wstążki, quilling, decoupage czy wyszywać wełną czesankową oraz muliną. W tej chwili zaczęłam wyszywanie obrazów wstążką. Ogólnie lubię się uczyć i poznawać nowe metody.
2) Z jakich materiałów Pani wyszywa?
Oj tworzę ze wszystkiego, przydałby się w domu magazyn na wszystkie zbierane rzeczy. Od rajstop, przez korki, wstążki, koraliki, powertex po szpilki, klej na gorąco, serwetki czy lakier do paznokci. Numerem jeden jest dla mnie klej Wikol. U mnie w domu nic się nie marnuje, wiele rzeczy przechowuję z myślą, że zrobię z nich kiedyś coś ładnego.
3) Edukacja czy doświadczenie życiowe wpłynęło, ukształtowało Panią jako artystę?
Edukacja nie wpłynęła na moje zainteresowania sztuką. Z wykształcenia jestem technikiem mechanizacji leśnictwa. Niemniej od zawsze marzyłam o szkole plastycznej, ale rodzice zdecydowali inaczej. Doświadczenie i sytuacja życiowa doprowadziły mnie tu gdzie jestem. Ja lubię sobie coś tworzyć, uwielbiam jeździć na spotkania i kiermasze, gdzie mogę porozmawiać, wymienić się doświadczeniami i czasem coś podpatrzeć. Uczestniczę w różnego rodzaju kiermaszach już od 6 lat i nie wyobrażam sobie żeby mogło mnie tam zabraknąć.
4) Czy ktoś w Pani rodzinie zajmował się taką twórczością lub inną?
Nie, jestem pierwszą w rodzinie osobą zajmującą się twórczością artystyczną. Jeśli ktoś z bliskich ma coś do zrobienia, to przychodzi z tym do mnie, a ja chętnie pomagam. Jestem pierwsza, ale nie ostatnia, moja wnuczka jest bardzo zainteresowana rękodziełem więc ją uczę i pokazuję, a mimo, że ma tylko 7 lat już tworzy swoje piękne ozdoby. Często przychodzi do mnie też sąsiadka, młoda dziewczyna, chętna do nauki.
5) Jakie dzieła znajdują się w Pani kolekcji?
Oj wiele. Wiklina papierowej, kwiatki, skrzynki i słoiki zdobione metodą decoupage, jajka i banki z wełny czesankowej oraz wstążki, stroiki świąteczne, obrazy wyszywane kordonkiem i muliną, a ostatnio również wstążką. Robię także rzeczy jakich uczyłam się na zajęciach praktycznych w szkole, np. koszyczki z mydełek.
6) Czy Pamięta Pani swoje pierwsze samodzielne dzieło?
Tak, nawet mam je do tej pory. Jest to bańka z cekinów. Nie sprzedaję jej ze względu na sentyment.
7) Jak wygląda Pani warsztat pracy?
Mam tylko jedno takie miejsce, przy stole w kuchni, to jest mój warsztat pracy. W żadnym innym miejscu nie pracuje mi się tak dobrze.
8) Skąd czerpie Pani inspiracje, jaki temat przewodni pojawia się głównie w pracach? (martwa natura, sacrum, … itp.?)
Jak już mówiłam jeżdżę na kiermasze, tam spotykam różnych ludzi, więc dowiaduję się o różnych sposobach i technikach, poza tym odbywają się tam często warsztaty, w których można wziąć udział. Nawet w tym roku zostałam zaproszona do poprowadzenia takich warsztatu z wikliny papierowej w Galerii Trzy Korony podczas kiermaszu Wielkanocnego. Oprócz tego, wiele ciekawych pomysłów dostarcza mi Internet. Jest wiele interesujących stron, gdzie można coś podpatrzyć, zainspirować się (np. Inspirello, Piernikowa Chatka). Przepiękne pomysły można również znaleźć na stronach rosyjskich i azjatyckich. W moich pracach przeważa motyw „stylizowany na ludowy”, przecież tak na dobrą sprawę nawet „tradycyjne” kwiatki z krepiny wykorzystywane do zdobienia palm ręcznie wykonywanych, nie są robione zgodnie z tradycją, dawniej nie było krepiny, tylko bibuła. Nazwałabym to stare przełożone na nowe.
9) Czy da się godnie żyć ze sztuki?
Niestety, raczej nie. Mało kto docenia rękodzieło, jak może kupić chińskie ozdoby za półdarmo. Wszystko zależy od klienta. Gdyby nie przyjemność z robienia, pewnie nikt by się tym nie zajmował.
10) Czego Pani szuka w sztuce?
Szukam w niej przyjemności i relaksu. Nawet w lecie, mając mniej czasu ze względu na pracę na działce, szukam takich chwil, żeby usiąść i coś porobić. Zima bardziej sprzyja takim zajęciom, więc z koleżankami spotykamy się i działamy, już od jesieni tworzymy ozdoby świąteczne. Poza tym dzięki temu cały czas mam zajęcie, już w lecie i wczesną jesienią trzeba pamiętać o pozbieraniu palmy, mchu czy szyszek. Często z koleżankami łączymy przyjemne z pożytecznym, idziemy z wnukami na spacer, a przy okazji zbieramy różności.
11) Co chciałaby Pani, by odbiorcy dostrzegali w Pani pracach?
Chciałabym aby doceniali efekt, wiadomo, że ciężko trafić w czyjś gust. Ludzie różnie reagują, a jednak zrobienie takich ozdób przecież wymaga wiele pracy i cierpliwości. Niektórym się wydaje, że powinniśmy pracować jak maszyny, a przecież rękodzieło nie na tym polega. Wszystko zależy jak kto taką twórczość ceni. Ja uważam, że każdą pracę należy dopieścić, to naprawdę wymaga dużo zaangażowania.
12) Bycie twórcą lokalnym/ artystą to jest kultywowanie tradycji i sztuki. Czy uważa Pani to za potrzebne i ważne ?
Oj, bardzo ważne i to od jak najmłodszych lat. Dawniej w szkole mieliśmy zajęcia praktyczne, robiliśmy mydełka, stroiki, na drutach czy szydełku,. Teraz dzieci nie wiedzą do czego niektóre z tych przedmiotów służą. Nie jestem pewna czy nastolatki potrafią sobie przyszyć guzik. Niektórzy mają nawet problem z prostym narysowaniem kółka. My starsi jakoś inaczej jesteśmy nauczeni, nawet w kwestii kartek świątecznych, a młodzi zwykle odpowiadają, że wystarczy SMS z życzeniami świątecznymi. Kiedyś robiłam warsztaty w domu kultury z robienia kwiatków z krepiny i o dziwo bardziej byli zainteresowani chłopcy niż dziewczęta. Myślę, że takie zajęcia praktyczne powinny wrócić do szkoły, bo wiele z młodych nawet nie wie, że może mieć w którejś z tych dziedzin talent. Z drugiej strony to trzeba lubić, ale są pewne rzeczy, które należy umieć (jak np. przyszywanie guzików, czy cerowanie)
13) Jaki ma Pani pomysły na zainteresowanie społeczności lokalnej (zwłaszcza dzieci i młodzież), by kultywować lokalną twórczość?
To jest bardzo różnie, niejednokrotnie na kiermaszach część osób podchodzi, ogląda, dopytuje jak coś jest zrobione, inni mijają nasze stoiska z kpiącym uśmieszkiem na twarzy i to jest przykre, nie wiadomo jak to interpretować. Najbardziej lubię, gdy ktoś ogląda, a potem nas szuka, bo tak zachwyciła go jakaś rzecz. Zależy mi na tym, żeby ludziom podobały się moje ozdoby, dlatego staram się przemycać w sztuce takie modne motywy, ostatnio np. każdy chce ozdoby w kolorze szarym.
Jeśli chodzi o młodych to widzę to na prostym przykładzie, zrobiłam kiedyś kwiatki do ozdoby na pieniek do sali u Wnuczki w przedszkolu. Obecnie zostałam poproszona o to, by dzieci nauczyć robienia takich kwiatków i to jest bardzo miłe. Takie rzeczy należy pokazywać i zachęcać dzieci do działania mimo początkowych niepowodzeń.
14) Z czego jest Pani dumna, jakie jest Pani największe osiągnięcie?
Jest taka jedna rzecz. Kasetka z dziewczynką. Jestem z niej bardzo dumna, często biorę ją ze sobą na kiermasze, ale tylko do pokazania. Uważam, że cena za jaką musiałabym ją sprzedać nie jest współmierna do tego jak jest piękna. Bardzo mi się podoba i jest na honorowym miejscu wśród moich ozdób. Mam jeszcze taką kaczkę z wełny czesankowej, też jej nie sprzedaję, bo bardzo dużo cierpliwości mnie ona kosztowała.
15) Czym dla Pani jest wyszywanie?
Jest dla mnie możliwością wytchnienia, oderwania się od codziennych problemów. Jest również możliwością wykazania się, wyrażenia siebie. Lubię szukać nowych pomysłów i próbować czy sobie z nimi poradzę, to jest takie miejsce na mój sukces w życiu.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad przeprowadzony przez LGD „Korona Sądecka”